Łączna liczba wyświetleń

piątek, 15 lipca 2011

Ludzie listy piszą


Czasami można się zadumać, zdziwić lub zszokować treścią dokumentów źródłowych lub już gotowych tłumaczeń (w zależności od tego,co się rozumie).Ludzie tłumaczą dosłownie wszystko i na wszystkie języki. W ostatni tygodniu mieliśmy akt zawarcia małżeństwa z Nigerii… na język czeski. Hitem sezonu okazała się też korespondencja Czeszki z żonatym Turkiem, który obiecał jej hory doly (cuda wianki) a w rezultacie ją wystawił do wiatru. Oprócz tego są też nudne tłumaczenia dokumentów, dyplomów, świadectw, wypisów i potwierdzeń wszelkiego rodzaju. 

Moim ulubionym klientem tego tygodnia pozostaje Pan narodowości rosyjskiej (wyglądający jak Hindus), który
zwiedził biuro telefonując i wykrzykując do rozmówcy. Na wstępie zapytał, czy może tu mówić z kimś po rusku. Akurat Máša wymiata po rosyjsku (Mistr też, ale się nie ujawnia, bo jest lepszy niż native speaker) więc Pan miał full service. Tylko, że nie mógł usiedzieć w sali konferencyjnej (znów ta szumna nazwa, może kiedyś poświęcę całego posta sali konferencyjnej). No więc: nie mógł sobie spokojnie poczekać, ale zwiedzał kuchnię i nasze biuro. Postał, popatrzył, chwilę łaził w te i z powrotem. Na koniec chciał się targować i był bardzo niepocieszony, że to nejde i że cena jest ostateczna. Dzisiaj miałam też robić ofertę dla ASP… chcieli przetłumaczyć opis prac uczniów na angielski, bo robią wystawę międzynarodową. Jeden Pan tłumaczył też opis stanu zdrowia noworodka z greckiego na polski. Może w ramach praktyki Mistr przetłumaczy nasz blog na urdu? Myślę, że wtedy byłby poczytniejszy. Co myślicie?

1 komentarz: